Żony/mężowie aseksualnych - co z nimi?

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Żony/mężowie aseksualnych - co z nimi?

Post autor: aisak »

Witam.

Jak widzicie jestem tu nowa i bynajmniej nie jestem aseksualna.

Aseksualny jest mój mąż a ja nie daję sobie już z tym rady.

Dla mnie sfera seksualna jest ważna, nie najważniejsza ale ważna natomiast mój mąż jak sam stwierdził "nie ma potrzeby seksu"

Poczyniłam już wiele różnych prób zmiany ale niestety nic z tego.
Teraz ja zapisałam się do psychologa-seksuologa bo już sobie nie radzę z całą ta sytuacją. Muszę porozmawiać z kimś kto mnie zrozumie i pomoże zadecydować o przyszłości.

Szukałam jakiegoś forum gdzie mogą porozmawiać małżonkowie aseksualnych - zwyczajnie się wygadać - niestety nic takiego nie znalazłam :(

Może Wy znacie adres do takiego forum??

A może ktoś z Was znajdzie chwilę by wyjaśnić mi co czuje osoba aseksualna, czemu tak się dzieje że nie interesuje się sferą seksualną - ja nie umiem tego ogarnąć i powoli zaczynam popadać w jakieś załamanie nerwowe lub coś takiego :(
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Re: Żony/mężowie aseksualnych - co z nimi?

Post autor: Philosoph »

aisak pisze:A może ktoś z Was znajdzie chwilę by wyjaśnić mi co czuje osoba aseksualna, czemu tak się dzieje że nie interesuje się sferą seksualną - ja nie umiem tego ogarnąć i powoli zaczynam popadać w jakieś załamanie nerwowe lub coś takiego :(
Po prostu tak jest, że się nie interesuje... tak po prostu. Tak po prostu jak Ty się interesujesz. Proste jak budowa cepa, jeżeli nie zaczniesz o tym ciągle rozmyślać, bo np. z mojego punktu widzenia - nie mogę ogarnąć tego, jak hipotetycznie miłujący się ludzie mogą rozejść się z tak błahego i przyziemnego powodu. Ty zaś, odnosząc się do mojego przykładu możesz nie ogarniać tego, jak ja w ogóle mogę myśleć, że seks jest przyziemny i błahy (sam seks, jako stosunek, do przytulanek, delikatnych niedwuznacznych pieszczot osobiście raczej nic nie mam) - koło się zamyka, tworzy zamkniętą spiralę, która napędza sama siebie owymi rozmyślaniami, których nie można ogarnąć.

Oczywiście, wszystko to pod warunkiem, że Twój mąż faktycznie jest aseksualny, a nie ma jakiegoś "problemu".
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Post autor: aisak »

Prawda jest taka że gdybym wiedziała przed ślubem o braku zainteresowania seksualnością mojego męża na ślub bym sie nie zgodziła.

Niestety problemy pojewiły sie zaraz po ślubie. Zamieszkalismy razem, i właśnie wtedy gdy powinniśmy być sobą zafascynowani, nienasyceni itp zobaczyłam pierwsze oznaki że coś jest nie tak :(

W pierwszym roku po ślubie kochaliśmy sie może ze 3 razy, potem ja nie wytrzymałam i zaczęłam naciskać - ale to było wymuszone.

Po kilku awanurach mąż odwiedził seksuologa. Seksuolog stwierdził że problem jest i ż emusimy chodzić z mężem razem. Niestety następnego razu już nie było bo mąż stwierdził że wszystko z nim ok i po prostu taki już jest ż enie ma potrzeby seksu.


Ostatnio przez 2 miesiace w domu było piekło. Po czym usłyszałam ze jak mi nie pasuje taki układ to "selavi" - ale ja nie umiem go zostawić :(

Kiedys nie wytrzymałam i powiedziałam mu że nie pociągnę długo w takim układzie, na to on że jak przyjdzie mi do głowy zdrada to nie chce być w mojej skórze.

Kurcze , tak bardzo chciałabym umieć go zostawić... i zacząć życie od nowa (póki jeszcze nie mamy dzieci)... niestety nie umiem :(
Awatar użytkownika
Marie
łASuch
Posty: 163
Rejestracja: 24 lip 2009, 00:17

Post autor: Marie »

Trudno doradzić Ci cokolwiek na podstawie 2 postów jakie napisałaś, ponieważ nie wiem jaki charakter ma Twój mąż, czy jest uparty i nie skory do jakiegokolwiek kompromisu lub rozmowy na ten temat. Myślę, że podstawowym błędem wielu par jet też to, że mimo liberalnych czasów temat seksualności jest przez narzeconych albo omijany albo traktowany pochopnie i z niedomówieniami, stąd też po ślubie wychodzą takie niespodzianki. Jeżeli Twój mąż jest faktycznie aseksualny to niestety ale nie zdziała się tu nic więcej, bo seks z jego strony będzie wymuszony a nie poparty prawdziwym pragnieniem. Mówisz, że chciałabyś go zostawić a nie możesz. Czy to nie jest właśnie miłość, która trzyma dwie osoby razem blisko siebie i nie pozwala się rozstać z tak błahego dla aseksualisty powodu. A frustracja jaką czujesz jest teraz rzeczą normalną. Oczekiwałaś namiętnych chwil zgodnych ze swoimi cielesnymi potrzebami, ale się rozczarowałaś. Może po prostu potrzeba wam teraz czasu na zrozumienie co tak naprawdę w waszym związku was łączy i będzie łączyć w przyszłości, a co dzieli- czy tylko seks.. chyba niewiele więcej mogę Ci doradzić.

Pozdrawiam serdecznie
MS
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Post autor: Keri »

Marie jeśli uważasz że to jest miłość:
Prawda jest taka że gdybym wiedziała przed ślubem o braku zainteresowania seksualnością mojego męża na ślub bym sie nie zgodziła.
to cię przepraszam :P

Ale fakt mało wiemy by coś doradzić :roll:
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Post autor: aisak »

Tak, myśle że zastanowiłabym siepoważnie nad ślubem gdybym wcześniej wiedziała o tym że mój mąż nie ma potrzeby seksu.

Oszczędziłabym sobie tego co teraz przezywam.

Naprawdę ,kobieta seksualna przezywa bardzo cieżkie chwile jeśli jej mężczyzna nie jest nią zainteresowany.

Co do miłości: tak to jest miłość wiem to na 100%. Zamagam sie z problemem już kilka lat - uwierzcie że nie jest mi łatwo. Czy Waszym zdaniem miłośc to zgadzanie się na taką sytuację, czy dla Was miłośc to cierpienie , niska samoocena , poczucie nieatrakcyjności i niskiej wartości?

Nie umiem odejsć od mężą ale strasznie męczę sie będąc z nim :(
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Post autor: Keri »

Wcześniej czy później taki związek wyniszczy każdego z was :P . Lepsze jest odejście którejś ze stron i przebolanie że się odeszło niż obwinianie siebie za to: że jest nie atrakcyjną, że to zła decyzja. Z każdym dniem będzie coraz gorzej :P

Moje zdanie zerwać puki czas i puki świerzy związek ;)
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Post autor: Philosoph »

aisak pisze:Waszym zdaniem miłośc to zgadzanie się na taką sytuację, czy dla Was miłośc to cierpienie , niska samoocena , poczucie nieatrakcyjności i niskiej wartości?
Powiem Ci kiedy wg. mnie miłości nie ma.
Nie ma jej wtedy, kiedy wiedząc przed ślubem, że Twój obecny mąż nie ma potrzeby uprawiania seksu, do owego ślubu byś nie dopuściła.

Jednak ślub się odbył ponieważ o tym nie wiedziałaś i teoretycznie go kochałaś i kochasz.
Gdybyś wiedziała o tym, że jest aseksualny, ślub nie odbył by się i w tej sytuacji (z rodzaju "co by było gdyby") nie kochasz go.

Z mojego punktu widzenia w tych sytuacjach zachodzi tak mała zmiana, że aż nie potrafię tego ogarnąć, co tak mała zmiana ma do wystąpienia między ludźmi... po prostu miłości, mimo wszystko.

Zatem... Jak możesz mówić, że go kochasz, skoro gdybyś wiedziała wcześniej to byś go nie kochała? Moim zdaniem teraz okłamujesz samą siebie w dodatku całkowicie bezcelowo. Albo się kogoś kocha, albo nie. Podając kolejny dziwny przykład sytuacji "co by było gdyby": Co by było, jeżeli Twój mąż byłby seksualny, ale w jakimś dziwnym wypadku straciłby możliwość uprawiania seksu? Hm? Nagle ta wielka miłość tak zwyczajnie pryska? Plum i nie ma.

Mógłbym jeszcze gadać o tym, że nie ogarniam, jak to przez taką błahostkę, można czuć się nieatrakcyjną, szpetną, babą z petem w ustach, ehehehe... To głupie, nie chce mi się naprawdę. :mrgreen:

Anyway, mimo tego, że niefajnie ze strony Twojego męża, iż Ci o tym nie powiedział (z Twojej zresztą trochę też, bo nagle byś go nie kochała, to dziwne), to teraz postawił jasne warunki i nie kochając go, powinnaś po prostu skorzystać.
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Post autor: aisak »

A co jego upoważnia do stawiania warunków?

Albo ja sie poświęcam i z czegoś rezygnuję albo koniec - a dlaczego nie odwrotnie??

Dla czego to on nie może sie poświęcić?? Nie mówie że chciałabym aby sie poświecał - zupełnie nie o to mi chodzi, tylko dla czego Twoim zdaniem (podobnie jak zdaniem mojego męża) to ja powinnam siedostosować a jak nie to odejść??!!

Czy ty przypadkiem nie mówisz tak tylko dla tego że podobnie jak mój mąż jesteś osobą aseksualną i po prostu stajesz po jego stronie?

Ja nie widzę obiektywizmu w Twoich wypowiedziach :(

Kolejna sprawa:
Przed ślubem udawał (teraz wiem ze to było udawanie) osobę seksualną, nie dał mi możliwości wyboru w sytuacji gdybym o jego aseksualiżmie wiedziała.
Czy to jest Ok że coś takiego zataił przed ślubem? Jesli teraz zdecyduję sie na rozwód to będzie tak jakbym wymazała 8 lat swojego zycia (4 przed ślubem w związku z nim, 4 w małżeństwie)?
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Post autor: aisak »

Mam jeszcze jedno pytanie:

Czy jeśli taka sytuacja trwa już od 4 lat to czy jest możliwe że nie jest to kwestia typowej aseksualności tylko np.przemęczenie, stres itp??

Pytam bo kazdy człowiek jest inny i inaczej pewne sprawy odbiera.
Tylko przemęczenie ciągle przez 4 lata -nawet na urlopie hmmm ??
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Post autor: Philosoph »

Ja jestem neutralny i nie stoję po niczyjej stronie. :roll:

Powiedz mi, co On ma poświęcać? Nie zachce mu się nagle piep..., tak jak Tobie się nie odechce. Patrzysz tylko przez swój pryzmat, ale nie zwracasz uwagi na to, że dla niego, jako osoby aseksualnej i prawdopodobnie mocno związanej z Tobą emocjonalnie, takie rozstanie może być bardziej bolesne, tak samo jak może być też poświęceniem. On Cie nie chce zamęczać i dla Twojego dobra chce dać Ci po prostu ułożyć sobie życie na nowo z kimś seksualnym komu będzie się chciało... ekhm. Z tej strony to już nie łaska spojrzeć?

Jeśli On Cię kocha to z własnej woli wyrywa z siebie uczucie do Ciebie i daje Tobie zielone światło na znalezienie sobie kogoś innego i szczęśliwe życie. Małe poświęcenie, co nie?

Mówiłaś, że próbował uprawiać z Tobą seks, ale zmuszał się do tego, to też można uznać za pewne poświęcenie, tak jak Twoje wstrzymywanie się (z obydwóch stron wymuszone, On współżyje z Tobą jak kłoda, a Ty się dąsasz, bo On nie chce, a jak chce to się zmusza i wróć się do części z kłodą).

Można też zapytać: Co Ciebie upoważnia do stawiania warunków?
Wyobraź sobie, że On jest seksualny, ale przez wypadek traci możliwość uprawiania seksu i ten seks będzie równy zeru absolutnemu. Co wtedy? Nie kochasz go? Tak po prostu? Plum, było i nie ma?

Co do tego, że zataił. To było 8 (lub 4, bo od ślubu liczymy) lat temu jak piszesz, 8 (lub 4, bo od ślubu liczymy) lat temu Polska była w jeszcze większej ciemni niż jest obecnie i po prostu bał się o tym powiedzieć. Aczkolwiek, moim zdaniem, trudno by chyba było osobie aseksualnej udawać osobę seksualną i nie sprawiać wrażenia kłody.

Gdyby powiedział to prawdopodobnie mogłabyś uznać, że to minie, bo to tylko fanaberia i po ślubie będzie ok, a teraz było by tak samo jak jest obecnie.
Możliwe też, że lekarze uznali by go za chorego, zboczonego itd. i usiłowali go leczyć wbrew jego woli, co zaowocować by mogło skutkami gorszymi niż obecne widmo rozstania.
Możliwe też, że do ślubu właśnie by nie doszło, ale o tym już mówiłem. Tak kochasz, a tak nie? Nie ogarniam tego. Zastanów się, albo kochasz albo nie i tyle, bo przecież gdybyś wiedziała, że jest aseksualny to byś go nie kochała (albo nagle przestała kochać). No WTF?

Teraz wiesz, że jest aseksualny i próbujesz sobie wmówić, że go kochasz... WTF x2.

Im bardziej się nad tym zastanawiam i im bardziej Ty nie możesz zrozumieć, że pewna osoba nie odczuwa pewnej potrzeby, tym bardziej ja nie potrafię zrozumieć jak taka błahostka może decydować o nagłej zmianie tego "wielkiego" uczucia.

Co do przemęczenia. Przez 4 lata ciągle przemęczony? Mam dziwne wrażenie, że ciągle próbujesz sobie coś wmówić.
Moim zdaniem, jeżeli ktoś nie odczuwa potrzeby uprawiania seksu, jest mu z tym dobrze i nie widzi w tym problemu, to można go uznać za aseksualnego, ale decydujące zdanie powinna mieć w tej kwestii osoba o której się mówi czyli Twój mąż, a nie ja, czy ktoś inny z forum.

Jeżeli zaś Twój mąż jest w 100% pewny, że jest aseksualny to nie wiem nad czym tu się zastanawiać - przez to zaczynasz sobie wmawiać różne dziwne i głupie rzeczy.
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
Lizzy
ASter
Posty: 616
Rejestracja: 17 cze 2009, 16:28
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Lizzy »

Filozofie, skoro nie ogarniasz problemu, to nie snuj przeróżnych teorii na jego temat. Wydaje mi się, ze nie będziesz po prostu w stanie pojąc tego co przeżywa aisak.
Poza tym, czytając wypowiedzi aisak nie zauważyłam, aby jej mąz był tak dobroduszny i poświęcał się, pozwalając jej odejśc i ułozyc sobie zycie. Zupełnie co innego zrozumiałam, wręcz groźby. Może ja czytałam jakieś inne posty?
Co w tym złego, ze aisak patrzy przez swój pryzmat na tę sprawę?
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Post autor: Philosoph »

Nie wiem, co złego. Może to, że staram się powiedzieć coś w neutralnym tonie, odnosząc się do jej męża, bo właśnie o jego odczucia tutaj zapytała.
aisak pisze:A może ktoś z Was znajdzie chwilę by wyjaśnić mi co czuje osoba aseksualna, czemu tak się dzieje że nie interesuje się sferą seksualną - ja nie umiem tego ogarnąć i powoli zaczynam popadać w jakieś załamanie nerwowe lub coś takiego :(
Chyba, że też czytam inne posty. Nie ogarnianie to porównanie, bo osoba aseksualna też może nie ogarniać tego, co i dlaczego czuje osoba seksualna, bo dlaczego musi czuć?

Gdyby zapytała, co Ona sama przeżywa, to co innego, ale nie zapytała, bo dobrze wie.

Odnosząc się do rzekomej groźby. Gdyby aisak napisała zamiast "selavi" np. "że mogę odejść i się nie męczyć" bla bla bla, to też byłaby to groźba? Dla mnie to jasny warunek i aisak moim zdaniem powinna z tego skorzystać (moim zdaniem to pomyślenie o własnej osobie, chyba, że zaczniemy wymyślać jakieś ideologie o uczuciach [których by nie było, gdyby wiedziała wcześniej, a teraz... są? Nie ma? Może to złudzenie?] to wtedy pewnie wyjdzie dramat) - tym bardziej, że nie napisała, iż jej mąż widzi jakieś przeciwwskazanie, co do rozejścia się (chyba, że lepiej się zdradzać i zrobić większy syf, bo jakoś wątpię, aby mężowi aisak nagle się czegoś zachciało w przypadku jeżeli na 100% jest aseksualny, co wie tylko On).

Ale ok, zróbcie sobie tutaj kółko wzajemnej adoracji, jaki to mąż jest zły, bo 4 lata temu nie powiedział (tego nie da się cofnąć, gdybanie też nic nie zmieni, chyba, że ktoś potrafi zakrzywiać czasoprzestrzeń), bo przecież bał się braku akceptacji (ja bym się później zastanawiał, czy taka kobieta naprawdę kochała), jednocześnie napędzajcie sobie niezdrową spiralę rozmyślań (dlaczego nie powiedział, dlaczego nie rozumie [a dlaczego osoba seksualna nie rozumie, że aseksualna nie ma tej potrzeby? O.O], itd. itp.).
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
beebep
ASter
Posty: 634
Rejestracja: 13 wrz 2009, 17:37
Lokalizacja: z kapusty:)

Post autor: beebep »

Ja powiem tak pomimo, że twój mąż jest osobą aseksualną, jakoś nie pałam do niego wielką sympatią po tym co przeczytałam...
Po pierwsze - nie powiedział ci przed ślubem - ja nawet nie wyobrażam sobie zatajania tak ważnych spraw przed drugą osobą, z którą miałabym potencjalnie spędzić resztę życia, przecież to nadaje się nawet na powód do unieważnienia związku w kościele - chociaż nie wiem jak to z twoim mężem, może znając ciebie wiedział, że może nie dojść do tego ślubu - a tak cię kochał, ze nie chciał by się tak stało, ale z drugiej strony ty będąc zakochaną zapewne mogłabyś na tę wiadomość machnąć ręką i stwierdzić, że jakoś się ułoży - nie wiedząc jakie są tego konsekwencje. Generalnie twój mąż powinien zrobić teraz wszystko by wasze życie było normalne, pomimo tego "małego" faktu o którym nie powiedział wcześniej. Pisałaś, że czujesz się nieatrakcyjna przez niego, ale przecież istnieje tyle innych sposobów na to by okazać kobiecie, że jest wspaniała, atrakcyjna i jedyna w życiu tego człowieka. Powiedz mi czy gdyby od niego wypływały miliony drobnych gestów, dowodów na to że cię kocha i potrzebuje pomimo tego, że jest aseksualny, nie poczułabyś się inaczej? W waszym małżeństwie powinno być więcej równowagi - ty wyrzekasz się seksu, on stara się ciebie uszczęśliwić na inne sposoby (a nie tylko patrzy na to wszystko tak ot sobie z obojętnością)... Nie wiem co dokładnie robi seksuolog, ale jeżeli w jego kompetencji leżą nie tylko sprawy seksu, ale i także bardziej duchowe powiązania między ludźmi, to czy nie warto byłoby do niego wrócić (tutaj mąż mógłby się wykazać i nie rezygnować) może znaleźć innego i popracować nie nad tym by twój mąż nagle stał się seksualny, ale nad tym jak sprawić by w waszym związku każde z was czuło się dobrze. Tak ogółem to tak jak ty musisz zrozumieć jego aseksualność, tak on musi zrozumieć to, ze jesteś seksualna...
Obrazek
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Post autor: Keri »

Philoshop

caly post nad lizzy ująłeś lepiej niż ja bym ujął ;)

Beebep :shock:

który seksuolog albo inny olog patrzy na duchowosc lub osobe?
Raczej na portfel klienta:P

Ja przystaje na wersje philosopha :P Bo sam taka chcialem przedstawic :diabel:

Co to za miłość gdzie wazniejsze jest zauroczenie zakochanie i seks po slubie niz wartosc drugiej osoby oraz zrozumienie a jak nie to zaakceptowanie i rozmwoa z druga osoba? :roll:

Choc bardizej bym chcial poznac twojego meza moze jest obojetny na wszelkie gesty zachety od kobiet i jego to "nie rusza" tak jak to jest w moim przypadku :P .

Nie powiedzenie nie musi choc moze oznaczac ze klamal :P z zlego powodu :roll: . Bal sie ze cie straci :P Trzeba wziac tez to pod uwage :P
ODPOWIEDZ