Jak radzicie sobie z samotnością?

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
EmiMaja
ASiołek
Posty: 74
Rejestracja: 15 lip 2014, 00:02
Lokalizacja: Kłodzko

Re: samotnosc

Post autor: EmiMaja »

wyrwana_z_kontekstu pisze:
Jestem już zbyt stetryczała na towarzystwo takich ludzi. :(
Ja w sumie mogłabym jeszcze raz spróbować ze studiami, jak bym się trochę doprowadziła do ładu. Kiedyś studiowałam filologię angielską i najciekawsze towarzystwo było w domu studenta, jak wracałam z zajęć. Było nas chyba z 8 czy 9 dziewczyn i jeden chłopak. Tylko ja byłam takim rodzynkiem że nie miałam nikogo, bo reszta z kimś chodziła. Ale wspominam dobrze te nasze wypady...

A kilka miesięcy temu, w sumie przez przypadek trafiłam na parę narzeczonych oraz ich świadków, wszyscy z dużym poczuciem humoru, lubiący ciekawe rozrywki. Nieco starsi ode mnie wiekiem , ale duchem młodsi. Przy nich poczułam się dużo lepiej i zapomniałam o trapiącej mnie od dłuższego czasu samotności. Gdyby nie jeden mój wyjazd w Polskę, to bym ich nie poznała i wciąż siedziałabym u siebie. Warto było.
Andro - Gyne
2 in 1
Indiana
fantAStyczny
Posty: 561
Rejestracja: 26 sty 2014, 00:50

Re: samotnosc

Post autor: Indiana »

Bycie samemu jest lepsze niż z byle kim, ale bycie z kimś fajnym, z poczuciem humoru byłoby lepsze niż samotność. Marzy mi się jakiś hippis.
Nightfall

Re: samotnosc

Post autor: Nightfall »

Tylko ja byłam takim rodzynkiem że nie miałam nikogo, bo reszta z kimś chodziła. Ale wspominam dobrze te nasze wypady...
U mnie jest podobnie tzn. zawsze jestem tą osobą, która jest sama. Jestem właśnie w takim wieku, w którym osoby szukają sobie drugiej połówki "na poważnie". Znajomi zaręczają się, biorą śluby (przez media społecznościowe jest to bardzo widoczne), a każda koleżanka, która jest w miarę ładna, ma kogoś na stałe.

Osobiście czuje się samotna, bo nie mam z kim dzielić emocji itd.
czy nie uwazacie ze osoby ASeksualne sa bardzej samotne od innych?
Znam sporo osób, które nie są aseksualne, a czują się samotne. Osobom aseksualnym jest trudniej znaleźć kogoś do stworzenia związku, to zwiększa samotność.
Indiana
fantAStyczny
Posty: 561
Rejestracja: 26 sty 2014, 00:50

Re: samotnosc

Post autor: Indiana »

Nightfall pisze:Znajomi zaręczają się, biorą śluby (przez media społecznościowe jest to bardzo widoczne), a każda koleżanka, która jest w miarę ładna, ma kogoś na stałe.
Wcale to nie znaczy, że są szczęśliwe. Jest mnóstwo kobiet żyjących w heteronormatywnych związkach/ rodzinach, które robią dobrą minę do złej gry, ale czują się nieszczęśliwe. Pozory mylą, naprawdę.
Nightfall

Re: samotnosc

Post autor: Nightfall »

W sumie to masz rację. Żyją w taki sposób, bo tak nakazuje społeczeństwo. Czy są szczęśliwe? To co kogo cieszy, to pewnie indywidualna kwestia.
Awatar użytkownika
smobil
gimnASjalista
Posty: 16
Rejestracja: 12 sie 2014, 03:50

Re: samotnosc

Post autor: smobil »

Nie lubię samotności - choć ostatnio zaczynam się czuć samotny :(
again

Re: samotnosc

Post autor: again »

Hmm. Chyba wszyscy, którzy mnie znają "trochę lepiej" uznają mnie za osobę bardzo samotną, jednak ja się tak nie czuję. Szczerze powiedziawszy, w ciągu ostatnich sześciu lat nie poznałam nikogo z kim miałabym kontakt do dzisiaj. Nawet jeśli ktoś o to zabiegał, prędzej czy później wszystkie kontakty urywałam, mając dość. Nie liczę tu nowej rodziny czy ludzi z pracy, których chcąc nie chcą musiałam poznać ( a pracę zmieniałam dość często). Tak właściwie ludzie uważają mnie za miłą i sympatyczną osobę (przyjaciele wręcz przeciwnie...), więc nie mam problemów z nawiązaniem kontaktu, ale mimo wszystko, nie potrafię mieć przy sobie nikogo bliskiego. W sumie, to chciałabym, ale jest to trudne. Mogłabym uznać przyjaciół za osoby bliskie, ale dla mnie to nie jest tak. Przyjaciele mnie akceptują, ale nie rozumieją. Poza tym, każdy ma swoją rodzinę, dzieci, problemy, nie ma czasu na jakieś wyjścia, których właśnie najbardziej mi brakuje. Spotkania raz kiedyś w towarzystwie dzieci, nie dają mi żadnej satysfakcji, nie ładują pozytywnie. Zazwyczaj po takim dniu jestem wykończona bardziej, niż po 15h pracy, dlatego im mniej, tym lepiej.

Takie myśli nie pojawiają się u mnie zbyt często, po prostu w głowie mam bieżące sprawy, ale czasami uświadamiam sobie, że tak naprawdę jestem sama/samotna i nie ważne czy to czuję czy nie, tak właśnie jest. Mam nadzieję, że nie obudzę się pewnego dnia z wielką deprechą, haha.
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: samotnosc

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

Hmm. Chyba wszyscy, którzy mnie znają "trochę lepiej" uznają mnie za osobę bardzo samotną, jednak ja się tak nie czuję. Szczerze powiedziawszy, w ciągu ostatnich sześciu lat nie poznałam nikogo z kim miałabym kontakt do dzisiaj. Nawet jeśli ktoś o to zabiegał, prędzej czy później wszystkie kontakty urywałam, mając dość. Nie liczę tu nowej rodziny czy ludzi z pracy, których chcąc nie chcą musiałam poznać ( a pracę zmieniałam dość często). Tak właściwie ludzie uważają mnie za miłą i sympatyczną osobę (przyjaciele wręcz przeciwnie...), więc nie mam problemów z nawiązaniem kontaktu, ale mimo wszystko, nie potrafię mieć przy sobie nikogo bliskiego. W sumie, to chciałabym, ale jest to trudne. Mogłabym uznać przyjaciół za osoby bliskie, ale dla mnie to nie jest tak.
Mnie na pewno uznają za samotną, choć to OBECNIE mi nie przeszkadza. Kiedyś tak, ale życie z ludźmi wyleczyło mnie z takich pragnień.

Jestem osobą, która po poznaniu wydaje się zapewne nijaka, nie zapadam w pamięć, nie skłaniam do nawiązania kontaktu, choć wydaje mi się, że rozmawiam z ludźmi normalnie, jestem miła itd. Moje obserwacje biorą się własnie z kilkakrotnej zmiany miejsc pracy, studiów. Choć byłam rozmowna i miła, to np. nie dostawałam zaproszeń na fb (wiem, to głupie, ale jest to pewien wskaźnik), a widziałam, że osoby, które nawet na co dzień ze sobą nie rozmawiają, mają się nawzajem w znajomych.

Jestem raczej aspołeczna, ostatnimi czasy nawet nieco anty- :P, bo ludzie bardzo mnie irytują.Wydaje mi się, że to wynik niepewnej sytuacji życiowej, o której nie chcę tu pisać.

Ogólnie to nie sądzę bym była atrakcyjnym obiektem do nawiązania relacji, składa się na to pełnia mojej wspaniałej osobowości, która mnie samej daje nieźle w kość, dlatego pewnie zwykle wbrew woli ląduję w relacjach z osobami, które nie mają innych znajomych, a kogoś chcą mieć, to jest moje nemezis, było tak od gimnazjum do teraz. Wcale nie mam z nimi dobrego kontaktu, ale trwam, bo mi ich żal, choć sytuacja mnie denerwuje.

Nie spotkałam jeszcze osoby, z którą naprawdę dobrze bym się rozumiała, ale z wiekiem coraz mniej mi to przeszkadza.
again

Re: samotnosc

Post autor: again »

Nie no, też lubię być sama i wolę spędzać czas sama, ale są momenty, kiedy chciałabym, a nie mam z kim. Brakuje mi trochę takich spontanów, tylko praca, dom, praca, dom i tak w kółko. No ile można! Od czasu do czasu chciałabym z kimś POROZMAWIAĆ, a nie tylko wysłuchiwać monologów tych samych osób. Czasami mam wrażenie, że jestem mobilnym uchem :?

Mnie nawet rodzina nie zaprasza na fb (CHOĆ WYPADA), ale z drugiej strony, jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś nie zaakceptował mojego zaproszenia. Fb to żaden wyznacznik, nie wkręcaj sobie :wink:

Spotkałam wiele naprawdę fajnych osób, ale moim problemem jest to, że ja w żaden sposób nie daje się poznać. Każdy dostaje to minimum, które wiedzieć musi i nie ma opcji, by ktoś dowiedział się o mnie więcej. Zawsze o to słyszę jakieś pretensje, a ja jakoś nie mam ochoty opowiadać o sobie komuś, komu w jakiś sposób nie ufam. To chyba normalne. Normalne jest też to, że z biegiem czasu ludzie się otwierają, dowiadują się o sobie więcej i to ich zbliża, a ja większość swojego życia uważam za sprawy prywatne, o których nie chcę mówić. Dlatego wszystkie moje relacje, nawet z rodziną, są dość suche, a nie ciepłe.
tom
ASter
Posty: 638
Rejestracja: 15 mar 2009, 19:42

Re: samotnosc

Post autor: tom »

Trochę trudno jest utrzymywać relacje towarzyskie jeśli jest się samemu. Trudno mi policzyć, ile razy odmawiałem zaproszeniom i jak wielu chciało ze mną kontynuować znajomość. I tak, step by step, ludzie uznają cię za ważniaka, i przestają zapraszać. Kółko się zamyka.
Indiana
fantAStyczny
Posty: 561
Rejestracja: 26 sty 2014, 00:50

Re: samotnosc

Post autor: Indiana »

Nie spotkałam tak naprawdę osoby, która by się na prawdziwego przyjaciela nadawała. Ale mam jakieś dziwne przeczucie, że jak spotkam,to to będzie facet. :P
stendai

Re: samotnosc

Post autor: stendai »

Kiedyś byłem samotny, bo nie miałem przyjaciół. Teraz nie jestem samotny, bo nie chcę mieć przyjaciół. Jedyne czego chcę w życiu to świętego spokoju. Najchętniej zamieszkałbym w środku lasu otoczony ptakami, sarnami i dzikami.
Awatar użytkownika
kawa z mlekiem
młodASek
Posty: 26
Rejestracja: 13 maja 2014, 10:34

Re: samotnosc

Post autor: kawa z mlekiem »

ja tez czuje sie dobrze jak jestem sama, nikt mi pupy nie zawraca, i zawsze moge byc soba, zadnych kompromisow.
Ale nieraz tak bardzo pragnelabym z kims wyjsc i pogadac, tak jak rozmawiam z sama soba, tak szczerze, z taka ufnoscia. I wtedy lapie dola ze takich osob nie ma... w moim zyciu. Moze mam kilku znajomych ale zaden nie jest az tak zaufany zebym mu chciala powiedziec ze jestem aseksem. Szkoda, bardzo mnie to smuci, ale najgorsza depresje mam juz za soba i mam nadzieje ze nie wroci. Moze jeszcze kogos spotkam na swojej drodze.
Zawuwazylam ze do samotnosci mozna przywyknac
Awatar użytkownika
Aenyeweddien
pASibrzuch
Posty: 264
Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
Lokalizacja: Łódź

Re: samotnosc

Post autor: Aenyeweddien »

Ten wątek mnie nie lubi i zjadł moją śliczną odpowiedź :(

Ja też jestem z tych co są sami. Ale samotna się nie czuję. Nauczyłam się żyć sama, coraz częściej jakoś przychodzi mi do głowy słowo: samodzielnie. Jak mam ochotę to sama idę do kina czy restauracji, jeszcze trochę pracy i podróżować też będę w stanie sama. Moim pomysłem na nie bycie samotną jest działanie. Mam plany, cele, pragnienia i do ich realizacji dążę. Jeśli robię coś sama to czerpię radość z tego, co robię, a jeśli mam towarzystwo to jest mi tym bardziej miło.

Choć mam też sporo znajomych, a nawet przyjaciół i często coś się dzieje.
again pisze: Spotkałam wiele naprawdę fajnych osób, ale moim problemem jest to, że ja w żaden sposób nie daje się poznać. Każdy dostaje to minimum, które wiedzieć musi i nie ma opcji, by ktoś dowiedział się o mnie więcej. Zawsze o to słyszę jakieś pretensje, a ja jakoś nie mam ochoty opowiadać o sobie komuś, komu w jakiś sposób nie ufam. To chyba normalne. Normalne jest też to, że z biegiem czasu ludzie się otwierają, dowiadują się o sobie więcej i to ich zbliża, a ja większość swojego życia uważam za sprawy prywatne, o których nie chcę mówić. Dlatego wszystkie moje relacje, nawet z rodziną, są dość suche, a nie ciepłe.
Moja matka twierdzi, że nie daję się ludziom poznać. Wyłożenie każdemu wszystkiego o mnie zajmuje bardzo dużo czasu i często nie widzę takiej potrzeby. Jednak jakoś chciałabym czasami żeby ktoś zauważył, że czegoś o mnie nie wie. Nie wiem czemu ale chyba trochę jestem zazdrosna o to, że ktokolwiek miał pretensje, że o sobie nie opowiadasz. Najwidoczniej mówię ludziom wystarczająco dużo, to dobrze. Czy nie za dużo? To dobre pytanie.
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
Pau
łASuch
Posty: 175
Rejestracja: 27 mar 2013, 17:46

Re: samotnosc

Post autor: Pau »

ja się czuję samotna nawet wśród dużej ilości ludzi
ODPOWIEDZ